sobota, 12 września 2009

One month!

8 wrzesnia ok. godziny 23 (czasu Brazylijskiego) minął mój pierwszy miesiąc w Brazylii! Muszę przyzanać, że czas tutaj mija bardzo szybko i oczywiście bardzo przyjemnie.
W piątek tydzien temu byłam na imprezie urodzinowej mojej koleżanki z klasy- Melissy. Tutaj przyjecia urodzinowe sa bardzo huczne. Wszystko odbyło sie w jej domu nad basenem ( ma bardzo duży dom) i było bardzo fajnie. Poznałam nawet exchange studnetke z RPA, która mieszka w mieście Sao Paulo. Jednak najwieksza atrakcja wieczoru był Praful, który tańczył hinduskie tańce, a własciwie próbował tańczyć...Wyszłam z imprezy ok. 2 i przyjechal po mnie mój host tata.
W sobote przez cały dzień siedziałam w domu i spałam, dopiero wieczorem poszłam odwiedzić moja 2 host rodzine. Zaprosili mnie z okazji urodzin ich młodszej córki - Any Pauli. Oni w odróznieniu od mojej terazniejszej rodziny mieszkaja w artamentowcu. Są naprawde mili i ciesze sie ze bede z nimi mieszkać.
W niedziele była naprwde okropna pogoda. Padało od rana i nic ciekawego sie nie działo. W poniedziałek nie musiałam iśc do szkoły, bo w Braylii było świeto niepodległości, pojechałam wiec z moimi host rodzicami na jakies rodzinne przyjecie. Nie siedzieliśmy tm długo, bo byla brzydka pogoda a przyjecie było na dworze, pod wielka wiatą.
We wtorek musiałam już niestety iśc do szkoły. W czwartek wieczorem poszłam z host rodzicami na przyjecie organizowane przez siostre mojego host taty (tą od Estnci Acapulco). Przyjecie było dla jej syna i jego narzeczonej, którzy za miesiąc sie pobieraja. Nie pamiętam już nazwy tego przyjecia, ale organizuje sie je zawsze róno 30 dni przed ślubem i narzeczeni dostaja jako prezenty akcesoria do kuchni. Bardzo zabawne było rozpakowywanie prezentów. Na każdym prezencie było przyklejone zdjecie dającego, tylko ze było to zdjecie z dzieciństwa. Moj kuzyn z narzeczona musieli zgadywać majac do dyspozycji zdjecie, od kogo jest prezent. Jak im sie nie udawało mój kuzyn musiał zjeść pomidora, którego szczerze nienawidzi albo zrobić coś innego. Wyszlismy z impezy po pierwszej i jak rano wstałam Tania przyszła do mojego pokoju i spytała się czy koniecznie musze iśc dzisiaj do szkoły. Ja oczywiście powiedziałam, że nie i wszyscy poszliśmy dalej spać. Gdy wstałam, dopiero przed 12, przyjechała Tania i pojechałyśmy na obiad do resturacji, a potem ona musiałam gdziś iśc wiec zawiozła mnie do domu Prafula, a potem po mnie przyjechała. wieczorem byłam z koleżankami z Penapolis (które przyjechały do Aracatuby i nocowały u mnie w domu)i Ada na impreze ich kolezanki - Amandy. Festa (czyli przyjecie) odbyła sie w klubie Calypso. Nie spodziewałam sie takiej wielkej imprezy. Było strasznie dużo ludzi ( i wszyscy ubrani na czarno, bo taki był wymóg). Na wielkim ekranie były wyświetlane zdjecia Amandy. Oni tutaj w Aractubie (nie wiem czy w całej Brazylii) bardzo hucznie obchodza 15 urodziny. Wyszłyśmy z klubu po 4 i jak dotarłysmy do domu natychmiast poszłyśmy spać.
Dzisiaj byłam z dziwczynami w centrum handlowym i kupilam sobie przywieszke z havaianasami do komórki. Wieczorem podobno ide z moja rodzina na jakos koleja feste.
Tutaj naprawde życie kręci się wokół imprez :)

1 komentarz:

  1. impreza,impreza,impreza... naprawde sie wylenisz - roczny odpoczynek dla mozgu :P A ja zapierdzielam codziennie z mnostwem nauki po amerykansku i trenuje do pozna w nocy, a w weekendy jezdze na turnieje. Jedynie kiedy moge pojsc na impreze to jest sobota wieczorem. Buziaki ! jutro jade do Chicago :D

    OdpowiedzUsuń