sobota, 22 sierpnia 2009

Spotkanie z exchange studentami

Dzisiaj moja rodzina pojechala do Sao Paulo zeby odwiezc Gustava na lotnisko. Nie mogli mnie zabrac ze soba, poniewaz mialam dziasiaj pierwsze spotkanie z exchange studentami z calego stanu Sao Paulo. Na caly weeked zamieszkalam wiec z moja conseulorka i jej corka Giovana. Spotknie odbylo sie a na farmie (jak wszystkie spotkania) nalezacej do prezydenta calego dystryktu: Arnalda. Przyjechalo bardzo duzo wymiencow, nawet niektorzy z Campo Grande, ktore jest oddalone od Aracatuby 400 ano 500 km. Na poczatku Arnaldo pokazal nam caly swoj dom, a potem mielismy 2 godzinny wyklad na temat zasad, ktorych mosimy przestrzegac na wymianie. Rano bylo strasznie zimno i podczas wykladu wszyscy trzeslismy sie z zimna. Potem jednak sie rozpogodzilo i wszyscy wspolnie jedlismy, jak zwykle byl grill. Potem siedzielismy przy basenie, rozmawialismy i wymienialismy sie znaczkami z naszych krajow, ktore potem przypinalismy do naszych marynarek. Na spotaniu spotkalam sie oczywiscie z Ada ale nie tylko z nia moglam rozmawiac po Polsku. Poznalysmy chlopaka z Niemiec, ktorego rodzice sa Polakami, ale on urodzil sie juz w Niemczech. Felix mowi plynnie po Polsku i czesto bywa w Polsce. Wszyscy rozjechali sie do domow ok. 16. Teraz jest u Giovany i zaraz bedziemy jesc pizze a potem idziemy do baru znowu spotkac sie z wymiencami.
Dzisiaj pierwszy raz widialam tukana i bambus, lae dowiedzialam sie ze w bambusach zyja weze, wiec trzymalam sie z daleka;)



Ada uczyla sie grac;)


widok na Aracatube


nad basenem






dom Arnalda






Jorge i frango (kurczak)


Ada, Felix ( Polski niemiec) i ja










Ada, Praful, ja i Jorge
Jorge z Meksyku (w moich okularach), Angie (Kanada) i Praful

Gustavo´s goodbye party

W piatek zaraz po szkole, nawet nie dajac mi czasu na przebranie moja host mama zabral mnie, Gustava i jego kolege na goodbye party. Impreza odbyla sie na farmie nalezacej do kolegi mojego host brata, ktory tez jedzie na wymiane do Finlandii. Poznalam tam wiele przyjeciol Gustava, a wlsciwie Amarao (tak go nazywaja). To naprawde fajni ludzie i bardzo milo spedzilam tam czas. Byl oczywiscie grill, a wlasciwie: churrasco (po portugalsku). Na farmie maja duzo koni i nawet wsiadlam na jednego na 5 minut, ale moze kirdys pojade tam zeby pojezdzic troche dluzej. Na koniec wszyscy plakali i trudno bylo im sie rozstac z Gustavem.


farm


altanka



nowe kolezanki












z bratem :)



Moj pierwszy Rotary meeting :)

Przepraszam, ze tak dlugo nie pisalam, ale na poczatku tygodnia nic ciekawego sie nie dzialo oprocz tego ze caly czas padalo i bylo zimno;) a pozniej nie mialam czasu. W czwartek pierwszy raz bylam na spotkaniu Rotary. Na poczatku moja host mama przedstawila mnie wszystkim czlonkom Rotary. Wszyscy byli bardzo mili i mowili do mni po Portugalsku, a ja musze sie pochwalic ze juz troche rozumiem. Na spotkanie przyszla tez brazylijka - Giovana, ktora dwa tygodnie temu wrocila z Niemiec, gdzie byla na wymianie. Przyszla w swojej pieknej rotarianskiej marynarce (tak jak ja i Praful), cala obwieszona znaczkami z roznych krajow i roznymi innymi dziwnymi rzeczami jak np. opakowanie po gumie Orbit! Gdy wszyscy juz sie zjawili (oprocz Parafula, ktory zawsze sie spoznia) rozpoczela sie oficjalna czesc spotkania. Zaczely sie przemowienia i omawianie spraw oranizacyjnych klubu. Po paru przemowieniach przyszla kolej na wymiencow czyli na mnie i Prafula. Ja wiedzialam przed spotkaniem, ze mam przygotowac krotki tekst po Portugalsku, ale Praful byl bardzo zdziwiony. Weszlam na mownice i zaczelam mowic. Powiedzialam, ze jestem z Polski i z Warszawy, przeprosilam a moj zly Portugalski i oczywiscie wychwalalam swoj kraj i miasto. Wszystko poszlo dobrze, mysle, ze nie popelnilam jakiegos strasznego bledu i wszyscy mnie zrozumieli. Na koniec powiedzialam, ze mam prezent dla Prezydenta klubu i mu go wreczylam (byla to ksiazka i maly mosiezny orzel z napisem: Polska). Po oficjalnej czesci spotkania wszyscy zasiedli do kolacji. Oczywiscie do jedzenia bylo tylko mieso (nawet 3 rodzaje) i ryz. Na spotkaniu bylo naprawde milo. Poznalam swoja druga host rodzine. Wydaja sie naprawde w porzadku. Duzo rozmawialam z moja host siostra z drugiej rodziny, ktora juz trzy lata studiuje w Moskwie. Do domu wrocilam po polnocy, a rano musialam wstac o 6, wiec sie nie wysapalam.
Przepraszam, ze pisze bez polskich zankow ale chwilowo nie mam dostepu do internetu w swoim laptopie.


Giovana, ja i Praful


Giovana i ja
W poniedzialek postaram sie wstawic wiecej zdjec ze spotkania.

sobota, 15 sierpnia 2009

Sabado :)

Dzisiajszy dzien był naprawdę świetny! Wczoraj jak spotkałam się z rodziną Ady, jej host tata zaproponował żebym pojechała z nimi jutro (czyli dzisiaj) do ich domku nad rzeką,a raczej zalewem, nidaleko Aracatuby. Było naprawdę goraco więc zaraz po przyjeździe wskoczyłyśmy do basenu, a potem się opalałyśmy, chyba trochę się spaliłam mimo posmarowania się filtrem 40. W rzece raczej nikt się nie kąpie bo woda nie jest chyba czysta. Host tata Ady zrobił pysznego grilla a potem dojechali do nas inni, między innymi dziewczyny z Penapolis, które spały w moim domu. Pozałyśmy też kolejną exchange studentkę z Estonii. Niestety jej imię jest zbyt trudne by je zapamiętać a co dopiero zapisać. Najlepszym punktem dnia była łódka. Tata jednej z brazylijskich amigas, który posiada motorówkę zabrał nas na przejażczkę. Najpierw się obawiałam, że może mi się zrobić niedobrze z powodu mojej strasznej choroby morskiej, jednak było naprawdę super.
Więcej napiszę jutro, a na razie wstawiam zdjęcia :

Z Adą w basenie nad rzeką

palmy


basen



Exchange studentka z Estonii za łódce




ja na łódce


wszycy w komplecie :)





palmy


girls


kokosy


girls again


zachód słońca




widoki z łódki


drzewo w rzece...


krowy na środku rzeki



ja, Ada i Guilermi na łódce


mrówki atakują!

mrówki atakują CD.

domek nad rzeką





POLONIA!!

Sexta-feira :)

W piątek wieczorem spotkałam się z Adą - exchange studentką z Polski. W końcu mogłam porozmawiać z kimś po Polsku! Ada w tygodniu nie mieszka w Aracatubie, tylko u swojej host babci w Penapolis (ok. 45 od Aracatuby), ale weekendy spędza w moim mieście ze swoimi host rodzicami. Spotkałyśmy się w "gigantycznym" centrum handlowym" i przy coli opowiadałyśmy sobie jak wygląda nasze życie w Brazylii. Gdy wychodziłam na umówione spotkanie do naszego domu przyjechały trzy nieznane mi dziewczyny. Jak sie póżniej okazało pzryjechaly z Penapolis z koleżanką mojej host mamy i zostaną tutaj na noc by móc iść na imprezę w Aracatubie. Po wyjściu z centrum handlowego pojechałyśmy z Adą do mojego domu, gdzie koleżanki z Penapolis cały czas szykowały się do wyjścia i gdy wreszcie były gotowe pojechałyśmy razem z nimi do baru Bonifacio.

Teraz trochę zdjęć :



amigos z Penapolis


W środku Ada :)



w większym gronie.