wtorek, 11 sierpnia 2009

Dotarłam szczęśliwie :)

Dotarłam szczęśliwie w sobotę o 23 czasu Brazylisjiego czyli o rano 4 czasu Polskiego.
Podroz minęła bez żadnych komplikacji. Nawet zmiana lotniska w Sao Paulo okazała się bardzo prosta. Na lotnisku w Sao Jose do Rio Preto czekała na mnie moja pierwsza host rodzina. Przyjęli mnie naprawdę bardzo ciepło i myślę że będzie mi się dobrze żyło. Jedynym problemem jest to, moi host rodzice nie mówią po angielsku więc czasem naprawdę trudno się porozumieć.
W niedzielę, dzięń po moim przylocie w Brazylii obchodzony był dzień ojca i do domu mojej rodziny zjechali się wszyscy krewni i świętowali przy grillu. Było naprawdę miło. Wszyscy coś do mnie mówili a ja nic nie rozumiałam i tylko się głupio uśmiechałam. W poniedziałek pierwszy raz poszłam do szkoły. W mojej klasie jest jeszcze dwóch wymieńców : Prafu z Indii i Robert z USA. W szkole wszyscy są bardzo mili i chcą ze mną rozmawiać ale częsć niestety nie zna angielskiego. na lekcjach nic nie rozumiem ale staram sie nie marnować czasu i uczyc portugalskiego na własną rękę, poprzez wypisywanie ważnych słów ze słownika i uczenie się zwrotów. Wieczorem Marina, czyli moja host siostra zabrała mnie na spotkanie ze swoimi kolezankami. Jedna z nich wlaśnie dostała się na medycynę. Marina powiedziała mi, że tutaj maja taki zwyczaj, że jeśli ktoś dostanie się na studia użądzają mu muszę przyznac dość dziwny rytułał. Polega to na tym, że spotykają się na ulicy i obrzucają świętującą osobę czym kolwiek się da : jajkami, mąką, malują ją szminką itp. a potem zbierają pieniądze od ludzi na ulicy. Ku mojemu zdziweniu ludzie naprawdę wiedzieli o co chodzi, dawali im pieniądze i życzyli powodzenia na studiach. Wieczorem tego samego dnia poszłyśmy do baru o nazwie "Federao", która wzięła sie stąd, że bar sąsiaduje z siedzibą policji federalnej. We wtorek nic ciekawego sie nie działo bo cała rodzina gdzieś wyszła, a ja zostałam z gosposią w domu. Wczoraj poszliśmy calą rodziną na kolację pożegnalną, ponieważ dzisiaj rano Marina wróciła do Sao Paulo, gdzie studiuje. Jedzenie mają tu dobre, ale trochę za duzo mięsa.
Trochę zdjęć :
Na lotnisku przed wylotem:

szkoła


klasa


Praful (Indie)

Kolacja z rodziną ( od lewej: Marina, ja, Tania, Gustavo i Sergio )
Dzisiaj wlaśnie wróciłam ze szkoły i o 15.30 wychodzę na zakupy z wymieńcem z Indii- Prafu.




























5 komentarzy:

  1. bardzo sie ciesze ze szczesliwie dolecialas!! niech Ci bedzie tam jak najlepiej!! ja mam jeszcze tydzien!! :) Ola

    OdpowiedzUsuń
  2. http://rok-w-stanach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę ciepełka,życzę sukcesów w nauce portugalskiego i aby to był wspaniały rok.
    Pozdrawiam i zapraszam na wwww.niespodziewanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Asiunia trzymam kciuki za tego bloga. Będę bacznie obserwował. Co do brazylijskiego jedzenia, to zawsze mnie fascynowało :) Napisz coś więcej na ten temat przy okazji.

    A gdybyś nie poznała, tu twój były z gimnazjum, wiesz o kogo chodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  5. jesteś niesamowita, że wyjechalas tak w ciemno sama. Zrobilabym to samo, ale jest juz za pozno. Tez wybralabym Brazylię bądź Meksyk:D Nie znasz nic portugalskiego? jesli tak to szczery podziw, ze sie jednak zdecydowalas:D

    OdpowiedzUsuń