sobota, 3 października 2009

Już prawie dwa miesiące....

Cześć, wiem że bardzo dawno nie pisałam, ale jakoś nie miałam weny twórczej... Teraz postaram się wszystko dokładnie zrelacjonować. 8 pażdziernika, czyli już w czwartek miną moje dwa miesiące w Brazylii. Wydaje się że to dużo czasu, ale ja tego nie odczułam, tutaj czas mija bardzo szybko. Więc...
Trzy tygodnie temu pojechałam na weekend do sąsiedniego Penapolis (45min od Aracatuby) gdzie mam kilka koleżanek. Nocowałam u jednej z nich : Luisy, której mama jest przyjaciółką mojej host mamy. W sobote rano poszłyśmy na urodziny Letici i zostałyśmy tam do wieczora. Było jak zwykle chrrasco(czyli grill) i szczerze mówiąc nic wiecej. Całe miasto było bardzo podekscytowane ponieważ wszyscy czekali na koncert Marii Cecili i Rodolfa (tutejsze gwiazdy) który miał miejsce wieczorem ( a raczej w nocy). Więc poszłyśmy na ten cudowny kocert, który zaczol sie dopiero przed 1 w nocy. Byłam bardzo zdziwiona, dosłownie wszyscy znali teksty każdej piosenki...chyba byłam jedyna osoba, która nie śpiewała. Było bardzo wesoło, oprócz tego, że potwornie bloały mnie nogi i na końcu już nie mogłam ustać. Show skończl się po 3 i przyjechała po mnie i po nas mama Luisy. W niedziele ok. 12 wróciłam do Aracatuby i pojechałam z moja host siostra na rancho ponieważ były urodziny i jej i kuzyna, który w ten weekend się żeni.
Gdy we wtorek przyszłam do szkoły czekała mnie bardzo miła niespodzianka, poniewaz do naszej szkoły (niestety nie do mojej klasy) doszła nowa exchange studentka z Niemiec : Tabea. Ja i Praful jako bardziej doświadczeni natychmiast wszystko jej opowiedzieliśmy i pokazaliśmy szkołę. Tabea okazała się naprawde fajna i jak w nastepnym tygodniu nie mieliśmy szkoły(poniewaz wszytkie klasy miały testy cały tydzień) czesto się spotykałyśmy i zaprzyjażniłyśmy. Jednego dnia pojechałyśmy do centrum miasta na taka jekby shopping street i tam kupiłam sobie prawie oryginalne okulary firmy Ray Ban za 30 reali...a Tabea bikini i pare innych rzeczy.
W sobote rano miałam dwugodzinny trening jazzu, a potem pojechałam z moja host mama do krawcowej żeby dopasować moja sukienke na ślub. I tak w sobote nic wiecej sie nie dzialo. W niedziele Tania (mama) obudziła nas wcześnie i pojechaliśmy na rancho, gdzie chyba troche za dużo sie opalałam, albo użyłam za mało filtra...efekt był taki, że wieczorem byłam cała czerwona i obolała.
W tygodniu nie działo się nic ciekawego...
W ostatni weekend w sobote pojechałam za rancho kogoś z mojego klubu rotary. Był tam też oczywiście Praful i Ana Paula (moja host siostra z 2 rodziny), więc nie było nudno. Kąpaliśmy sie w basenie i rozmawialiśmy. Muszę się pochwalić, że z Ana Paula rozmawiałam tylko po portugalsku, bo jej angielski nie jest najlepszy. Pózniej ja i ona poszłyśmy nad rzeke gdzie zaczełyśmy zrywać kokosy. Szukałyśmy odpowiednich z woda kokosowa w środku. Gdy wracałyśmy natkełyśmy się na tabliczeke mówiaca o zakazie zrywania kokosów, więc szybko przyśpieszyłyśmy i szybko wróciłyśmy z naszymi zdobyczmi. Gdy otworzyli kokosy okazało się ze jest w nich mnóstwo wody kokosowej (ponad 4 szklanki). Wtedy pierwszy raz piłam aqua de coco i musze powiedziwc że jest nawet dobra, słyszałam, że też bardzo zdrowa. Pózniej przyjezhała koleznaka Any Pauli, która ma działkę na tym samym osiedlu i jej tata zabral nas łódke. Było suuuper. Pierwszy raz w życiu pływałam na takim jednoosobowym pontonie za motorówka....co było naprwde genialne. Wieczorem gdy Ana i Praful już pojechali, a ja z moja rodzina jeszcze zostałam, byłam już zmeczona wiec usiadłam sobie z boku i czytałam Harrego Pottera pożyczonego od Tabea(oczywiście po angielsku), ale niestety obsiadło mnie tysiące dziwnych robaków i owadów, co nie było przyjemne...
W niedziele jak zwykle pojechaliśmy na rancho wujka i tym razem nałożylam na siebie bardzo dużo filtra i się nie spaliłam.
No i tak...teraz wszyscy czekaja na ślub, który już w ta sobote.

Zdjecia :

Shopping z Tabea :




Tabea






Penapolis:


koncert : Maria Cecilia i Rodolfo


przed koncertem z Mariana i Luisa


piesek Luisy (przypomina mi Maje)


Ze znajomymi i Penapolis w tle
Rancho z rotarianami:


agua de coco


z kokosami


kokosy


moja pierwsza zdobycz:)


jakiś brazylijski ptak, a w tle rzeka

1 komentarz:

  1. heeej :)
    super że czas Ci leci szybko i przyjemnie :)
    u mnie też jest coraz fajniej tylko w szkole zdecydowanie za duzo roboty...
    co ciekawe tez ide na ślub i wesele w tą sobotę!!! :D szykuje sie wielka impreza na 300 osób! :)
    pozdrawiam! :)
    Karolina

    OdpowiedzUsuń